Markę Lancome lubię, nawet bardzo. Często sięgam po ich kosmetyki pielęgnacyjne oraz kolorówkę. Jednak wszędzie jakiś bubel się znajdzie i dziś niestety o jednym takim, co to przyczynił się do zmarnowania moich 275 zł za 40 ml tego szajsu.
Renergie Eclat Multi-Lift, bo o nim mowa to kosmetyk reklamowany przez markę jako tonujący krem zapewniający błyskawiczny efekt liftingu. Zmarszczki wydają się zredukowane, cera jest świeża i promienna, nabiera blasku. Koloryt staje się udoskonalony.
Jeszcze jak mi konsultantka w Sephorze naopowiadała o idealnym efekcie Photoshopa na twarzy to brałam bez myślenia.
Kilka miesięcy dawałam szansę temu "wspaniałemu wynalazkowi". W mróz, na wiosnę, latem. W deszczu i w słońcu. W sytuacjach gdy moja cera była w świetnej kondycji i wtedy gdy nie było z nią najlepiej. I co? Masakra.
Bez względu na wyjściowy stan mojej skóry, warunki atmosferyczne, sposób nakładania - ten krem mimo,że z pozoru nie widoczny bo nie kryje prawie nic, tworzy na twarzy po prostu obrzydliwą, tłustą, klejąca się warstwę, która przypomina o nim przez cały czas trzymania go na twarzy. A jak na tej naszej twarzy pojawi się najmniejszy "obcy" to uwierzcie mi, Renergie Eclat podkreśli go tak, że nawet niewidomy zauważy. Co ciekawe, mimo, że ten krem jest bardzo lekki z pozoru i mało co kryje, jednocześnie tak podkreśla rozszerzone pory, że każdy wie o ich istnieniu.
Zdjęć na dłoni specjalnie więcej,żebyście zobaczyły tą tłustą warstewkę.
Ciekawa jestem czy są osoby z niego zadowolone, bo w internecie opinii jak na lekarstwo.
Jestem bardzo rozczarowana i nie polecam nikomu.
16 komentarzy :
Nie lubię jak kosmetyk pozostawia tłustą warstwę na skórze. Hehe konsultanci potrafią wcisnąc konkretny kit żeby tylko sprzedać kosmetyk ;)
Ble! małe świństewko. nie lubię takich tłuściaków
Nie znam ale generalnie rzadko sięgam po coś z pielęgnacji czy kolorówki Lancome :/ To taki perfumeryjny L'Oreal po prostu.
Oj nie, a już myślałam, ze będzie coś fajnego, zdecydowanie nie dla mnie, moja mieszana skóra nie zniosłaby dodatkowego natłuszczenia i obciążenia :)
Yyyyuuuhhhhh... boszzzz... NEVER! Ty sobie wyobrażasz co on by zrobił mojemu tłuściochwi??!! Dzięki za recenzje!
Miałam kiedyś podobne zdanie ale zaryzykowałam, część produktów bardzo mi podpasowala :) Ysl to przecież też Loreal ;)
Zazwyczaj jestem odporna na go ich gadanie, ale ona była tak miła, że chyba z czystej sympatii dałam sie na to namówić ;)
Ja tez;) Lubię efekt rozswietlenia, ale natłuszczenia już niekoniecznie ;)
Ja z produktów Lancome zazwyczaj jestem bardzo zadowolona ;) Zarówno pielęgnacji jak i kolorowki już trochę przerobilam i zazwyczaj byłam bardzo zadowolona ;)
Ja mam skórę mieszaną w kierunku suchej i niestety wyglądał jak wyglądał. Oddam go mamie, jej cera jest bardzo sucha wiec być moze u niej by sie sprawdził.
Myślę, że mógłby doprowadzić doprowadzić do małej tragedii ;( Nie ma za co, lubię czytać na blogach innych o bublach bo to chroni przed zmarnowaniem kasy ;)
Ja miałam taką wtopę z BB Estee Lauder. Taką tłustą warstwę zostawiał i świeciłam się po nim straszliwie.
Przykro mi, że się nim rozczarowałaś. Przyznam szczerze, że pierwszy raz o nim słyszę ;)
Marka Lancome jest mi chyba najmniej znana ze wszystkich :/ szkoda, że tak się zawiodłaś :*
Nie znam i poznać już nie chcę. Jakoś z Lancome mi nie po drodze, znam ją mało, ale też szczególnie nie ciągnie by poznać bardziej :)
SZKODA :( bo pewnie bym przetestowała
Zapraszam również do mnie:)http://testacja.blogspot.com
PS> oczywiście obserwuję ;)
Prześlij komentarz