niedziela, 12 stycznia 2014

Styczniowe zakupy

Wczoraj wybrałam sie na małe zakupy, w poszukiwaniu szamponu Fekkai. Niestety, kilka objechanych sklepów i doszłam do wniosku, że chyba czas najwyższy pogodzić się z faktem, że moją ulubioną markę wycofali;(


Ostatecznie postawiłam na Kerastase z serii z cementem. Sama jestem bardzo ciekawa jak sie sprawdzi na mojej problematycznej głowie.

Musiałam sie też wybrać do Super Pharm, aby kupić jakiś emolient. Zawsze staram sie mieć tego typu kosmetyki w łazience. Nic tak nie łagodzi moich ewentualnych podrażnień, a przy okazji swietnie sprawdzają sie w codziennej pielęgnacji mojego faceta. Tym razem postawiłam na dobrze mi znany i bardzo lubiany krem od Emolium.

W trakcie wizyty w Super Pharm wpadła mi w oczy promocja na lakiery Essie. Kupuje sie jeden, a drugi kosztuje tylko 5 zł. Zdecydowałam sie na krwista czerwień Clambake oraz piękny, głęboki granat w kolorze No More Film




I to tyle ;)

wtorek, 7 stycznia 2014

Chanel Le Vernis Rose Satin

Nie pisałam jeszcze nigdy o kolorówce w tym moim początku blogowania, więc dziś przyszedł czas, aby to zmienić :) Zaczynamy od pazurków.

Jednym z często używanych przeze mnie lakierów jest Chanelek w kolorze Rose Satin. To piękny, delikatny róż o bardzo wysokim połysku.

Lakier całkiem nieźle trzyma się na paznokciach nawet jeśli użyjemy go bez bazy i utwardzaczy. W tej wersji utrzymuje się nawet do 5 dni bez odprysków ani ścierania na końcówkach.

Nie jestem niestety w stanie ocenić jego trwałości przy tzw. pracach domowych bo może zabrzmi to głupio, ale wykonuję je rzadko. Chcąc nie chcąc na domowe porządki, gotowanie itd. mam raczej tylko weekendy bo na co dzień pracuję tak długo, że nawet żywię się zazwyczaj na mieście. Gdy już przyjdzie sobota to i tak sprzątam w rękawiczkach więc lakier na specjalne "testy" nie jest narażony.

Mogę natomiast uczciwie potwierdzić, że odpryski od pisania na klawiaturze nie powstają :)




Znam sporo osób, które twierdza, że kupowanie lakierów takich jak Chanel to próżność, ja jednak uważam, że to czysta ekonomia;) Egzemplarz, który widzicie ma juz pewnie ze 4 lata jak nie więcej. Jego wszystkie cechy, przez cały ten czas pozostały niezmiennie. Do tej pory mój Chanelek ma idealna konsystencję, pięknie błyszczy i trzyma się tak jak wtedy gdy go kupiłam.

Producent informuje o nawilżającym działaniu na płytkę, w tym wypadku jednak jestem sceptyczna bo nie wiem sama, czy lakier może jeszcze dodatkowo pielęgnować? Z pewnością upiększa, ale to chyba tyle :)


Znacie lakiery Chanel? Co o nich myślicie?

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Michael Kors MK2289

Dziś nie będzie kosmetycznie, chcę pokazać Wam, jeden z moich prezentów świątecznych, które dostałam od mojego Lubego :)


Zawsze twierdziłam, że nie potrzebuję zegarka bo mam telefon i taki czasomierz mi wystarczy. Jednak, że mój facet jest maniakiem zegarków, uznał, że ja też potrzebuję no i mam. Michael Kors w złoto białej odsłonie przed Wami :)




Nie znam się na funkcjach zegarków, więc tylko napiszę Wam to co zrozumiałam z instrukcji :) Mój egzemplarz posiada:

mechanizm kwarcowy
pasek skórzany biały
szkło mineralne
koperta stalowa pozłacana w kolorze złota (średnica 40.0 mm, )

datownik
chronograf
wodoszczelność do 10 ATM






Zegarek jest elegancko opakowany w czarne, sporej wielkości kwadratowe pudełeczko i cieszy oko nawet wtedy gdy się go nie nosi.



Czego by w sobie nie miał, to stwierdzam, że jest prześliczny i chyba zacznę nosić zegarki. 

niedziela, 5 stycznia 2014

Yes To, Yes To Carrots

Yes To, to marka, która od dłuższego czasu "migała" mi na Sephorowych półkach, ale nigdy specjalnych ciągot w jej stronę nie miałam. Jednak jak to mówią "co się odwlecze,to..." i oczywiście ostatecznie w mojej łazience stanęło masełko do ciała z marchewkowej serii.



Yes To Carrots Body Butter to moje małe odkrycie. Producent w bardzo wygodnym, plastikowym słoiczku zamknął 250 ml masła. Lubię takie opakowania, bo zawsze można wszystko do końca zużyć i nie trzeba w trakcie zastanawiać się ile produktu zostało. Wszystko widać jak na dłoni.


Masło do ciała zawiera w sobie ogromną masę naturalnych wyciągów, oleje, oraz witaminy A i E. Przyznam szczerze, że gdy je kupowałam zbyt dużo o tej marce nie wiedziałam, a już na pewno, nie zdawałam sobie sprawy, że jest ekologiczna. Teraz natomiast jestem zachwycona tą wersją natury;)

Używanie go na co dzień jest nie tylko dobre dla skóry, która zyskuje super miekkość i nawilżenie, ale też wygodne. Masełko wchłania sie błyskawicznie, pozostawia taka jedwabistą w dotyku skórę, ale ubranie nam sie do niego nie przykleja.

Konsystencja masła jest taka śliska, jakby olejowa. Pozostaje przy tym przyjemna w dotyku. Mam też wrażenie, że dzięki niej masło zyskuje na wydajności.


Jedyne, co nie każdemu może odpowiadać to zapach. Kosmetyk mimo, że w nazwie ma marchewkę wcale nią nie pachnie. Jak dla mnie to ktoś dolał do niego Flower od Kenzo bo balsam pachnie jak te perfumy. Jednak, że są one dość kontrowersyjne, to wiem, że nie każdej z Was taki zapach będzie odpowiadał. Ja akurat do Flower podchodzę neutralnie wiec mi nie przeszkadza.

Ciekawa jestem, czy Wy miałyście do czynienia z Yes To? Moze zamiast marchewki kupiłyście ogórka, pomidora albo jagody?;) 

sobota, 4 stycznia 2014

Herborist Discovery Kit

Herborist jest marką wokół której dluuuuugo się w Sephorze kręciłam. Ich produkty naprawdę mnie kusiły, ale jakoś nie do końca było nam po drodze. Nie chcę uchodzić tu za speca od marketingu bo totalnie się na tym nie znam ale w mojej S. są one w mojej ocenie w złym miejscu ustawione. Nie dość, że ciężko je dostrzec, to jeszcze kosmetyki, które je otaczają nigdy nie należały do tych "wow".


Jednak będąc kiedyś na zakupach w ręce wpadł mi zestaw mini produktów tej marki i wtedy już się nie zastanawiałam :)

W opakowaniu znaleźć można krem pod oczy Revitalizing & Firming Eye Cream, krem na dzień do twarzy Revitalizng & Firming Day Cream oraz komplet dwóch maseczek T'ai Chi Mask,które to od dawna mnie kusiły.


Revitalizng & Firming Eye Cream to kosmetyk, który przeznaczony jest do ujędrniania i rewitalizacji skóry w okolicach oczu.  Dzięki składnikom, które są w nim zawarte redukuje nawet głębokie zmarszczki. Dodatkowo producent obiecuje też redukcję zmarszczek mimicznych. W składzie znaleźć można ekstrakty z chińskich roślin, takich jak rodiola, kokryczka wonna czy lakownica lśniąca.



Moja miniaturka zawierała 5 ml kremu i wystarczyła już na ponad miesiąc stosowania zazwyczaj dwa razy dziennie. Sadze, ze jeszcze jakieś dwa tygodnie będzie ze mną, wiec z pewnością trzeba przyznać, że krem jest wydajny. Stosowanie go jest naprawdę przyjemne, szybko się wchłania i pozostawia na skórze okolic oczu przyjemny, delikatny film. Makijaż utrzymuje się na nim cały dzień. Dodatkowym plusem jest delikatny, roślinny zapach.


Revitalizing & Firming Day Cream to kolejna miniaturka, którą znalazłam w moim zestawie. Należący do tej samej serii co Revitalizing & Firming Day Cream, krem zawiera te same ekstrakty roślinne. On również ma redukować zmarszczki mimiczne oraz te głębokie.




Tym razem miniaturka ma 15 ml, stosowanie niestety jest lekko utrudnione ze względu na mały otwór słoiczka. Zapach kremu jest intensywniejszy, niż w przypadku tego pod oczy. Konsystencja zdecydowanie bardziej lekka, mi się kojarzy z taka śmietanka. Trzeba przyznać, że ten krem również jest wydajny. Co najważniejsze to to, że skóra jest po nim nie tylko dobrze nawilżona, ale tez ładnie rozświetlona.



T'ai  Chi Black Mask i T'ai Chi White Mask to zestaw komplet dla którego kupiłam ten zestaw. Możemy w nich znaleźć miedzy innymi ekstrakt z korzenia piwonii. Czarna maska oczyszcza, biała łagodzi oraz rozświetla skórę.


Z pewnością nie będzie to kosmetyk dla wszystkich ze względu na zabawę przy stosowaniu. Rytuał wygląda tak, ze nakładamy najpierw czarną maskę, masujemy nią twarz bez przerwy przez 5 minut, po czym zmywamy ja gąbka i opłukujemy twarz ciepła woda. Na jeszcze wilgotna skórę nakładamy biała maseczkę, opuszkami palców wykonujemy 2 minutowy masaż i zostawiamy ja na 10 minut. Maseczkę zmywamy w ten sam sposób co czarna.

Użyłam ich już kilka razy i to co z pewnością mogę stwierdzić to fakt, że trzeba mieć sporo czasu na leżenie w wannie, aby wykonać cały ten zabieg, jednak z pewnością warto;) Czarna maseczka jest jak taki glut. Ciągnie się dość mocno i jej zmycie łatwe nie jest. Z pewnością jednak w mojej ocenie jest o niebo lepsza od czarnej maski Shiseido, o której Wam pisałam. W trakcie stosowania, pojawia się delikatne uczucie mrowienie, jednak biała maska szybko je łagodzi.

Czy warto kupić całe pełnowymiarowe opakowanie tych produktów? Myślę, ze maskę sobie zasponsoruję, chociaż pewnie wcześniej jeszcze kilka wersji czarnych masek przetestuję. Reszta kosmetyków tzn. krem pod oczy i do twarzy moim zdaniem lepiej sprawdza się u kogoś po 30 bo u mnie w sumie nie maja co robić.

Poniżej zdjęcie ulotki z zestawu. Moim zdaniem super, że wszystko jest dokładnie opisane bo mało informacji można znaleźć na temat Herborista w naszej sieci.


Z pewnością zakup zestawu polecam wszystkim. Biorąc pod uwagę, ze w Sephorze można go kupić za 49 zł, a kosmetyki są wydajne, to każda z Was będzie mogła wyrobić sobie własne zdanie.

Miałyscie już styczność z marką Herborist?

piątek, 3 stycznia 2014

Vivian Gray Luxury Soap Dispenser i Luxury Body Lotion

Grudzień był miesiącem, w którym więcej dostałam niż kupiłam. Jak nie Mikołajki, to Święta, jak nie Święta to mój facet i niespodziewajki od niego;) Kocham takie miesiące ;) Dziś podziele sie z Wami swoimi spostrzeżeniami na temat mydła w płynie i balsamu do ciała Vivian Gray.

Zestaw podarowała mi w prezencie koleżanka. Trafiła idealnie, nowe kosmetyki uwielbiam zawsze i w każdej ilości, a w tym wypadku maja one dodatkowo rewelacyjne wręcz opakowania idealnie pasujące do mojej łazienki.


Luxury Soap Dispenser to mydło w płynie o bardzo intensywnym, ciężkim i słodkim zapachu. Jeśli miałabym go do czegoś porównać to chyba byłby to Angel Muglera. Nie, nie pachnie tak jak te perfumy, ale idealnie wpisuje sie w jego klimat. Mydełko ma dość gęsta konsystencje i perlowy kolor. Daje mu dodatkowy plus za naprawdę dobra wydajność.
Jeśli chodzi o właściwości pielęgnacyjne, to w mojej ocenie tak naprawdę ich nie ma. Jednak nie szkodzi skórze, wiec nie ma tragedii.
Używam go czasem zamiast żelu pod prysznic, zawsze wtedy gdy mam ochotę na balsam do ciała z tej samej serii.




Luxury Body Lotion to kosmetyk o dokładnie tej samej nucie zapachowej co wyżej opisane przeze mnie mydło. Różnica jest tylko taka, ze balsam po wieczornej kąpieli, a dokładniej jego zapach pozostaje w pościeli, aż do rana. Jest mocny i zdecydowany. Nie nadaje sie według mnie na każda noc, ja stosuje go zawsze wtedy, gdy mam ochotę długo nie zasypiać;)
Przechodząc do właściwości pielęgnacyjnych muszę powiedzieć, ze z pewnością nie są one rewelacyjne. Lotion nawilża skore, ale spełni jedynie wymogi tej, ktora nie ma specjalnych potrzeb. Chociaż nie można tez powiedzieć, że jest zły. Taki średniaczek w ładnym opakowaniu.



Sama bym pewnie tego zestawu nie kupiła, ale uważam, ze jeśli ktoś nie ma specjalnych potrzeb to warto o Vivian Gray pomyśleć, nawet dla samych opakowań. Są cudne i w tej wersji, ktora ja dostałam nie przekraczają jeszcze granicy kiczu.

Kosmetyki tej marki możecie kupić miedzy innymi w Douglasie oraz Hebe.



Copyright © 2014 Kosmetyczka Pełna Cudów

Distributed By Blogger Templates | Designed By Darmowe dodatki na blogi