poniedziałek, 19 października 2015

Co Mnie Denerwuje w Centach Handlowych? Ludzie.

Jak większość kobiet uwielbiam zakupy. Ostatnimi czasy mam jednak o wiele mniej możliwości na częste odwiedziny centów handlowych. Jednak, dzięki uprzejmości moich cudownych dwóch mam ten w ten weekend udało mi się trochę poszaleć. Szaleństwo, przyniosło ze sobą kilka spostrzeżeń i uznałam, że muszę się podzielić z Wami swoimi przemyśleniami.




1.Niemowlęta w centrach handlowych. Ja nie rozumiem po co, jak i dlaczego. Po co zabierać dziecko, które wygląda jakby się urodziło dwa tygodnie wcześniej na rajd między Zarą, H&M a Bershką? Sama mam malutkie dziecko i gdy nie mogę go z nikim zostawić to zwyczajnie nie jadę na zakupy. Gdy bardzo czegoś potrzebuję to zostaje z nim mąż, a ja jadę sama. Wózkowe wycieczki po galeriach mnie dziwią, a nawet irytują. Czasem mam wrażenie, że dorośli ludzie nie zdają sobie do końca sprawy z tego, że na takiego malucha w takich miejscach czeka ogromna ilość bodźców, które wcale nie są mu potrzebne. Nie wspominając już o bakteriach. A później rodzice zachodzą w głowę "czemu moje dziecko nie śpi w nocy". No między innymi dlatego właśnie.

2.Zwroty w ilościach masowych. Nóż mi się zawsze w kieszeni przez to otwiera. Nie rozumiem po co nabrać 30 sztuk różnych ubrań, aby potem stać i to wszystko zwracać. No po to w tych sklepach są przymierzalnie, aby przymierzyć i chociaż wstępnie ocenić czy coś nam się podoba czy nie. Jasne, że każdy zalicza wpadki. Ale 30 jednocześnie? A kolejka stoi i czeka. 

3.Jestem gwiazdą. Weszłam sobie do Simple, uwielbiam ciuchy z tego sklepu. Przymierzam wszystko co mi się spodobało, mąż czeka aż mu się pokażę. Aż tu nagle jakaś kobieta w przymierzalni obok zaczyna czuć się jak Lady Million. "Niech mi pani poda to!" "Niech mi Pani przyniesie inne!""No co mi pani przyniosła, przecież to okropne!" Drze się na tą dziewczynę, która pracuje w tym sklepie jakby cofnęła się do okresu niewolnictwa. Błagam, żenada. Czasem mam wrażenie, że jak ludzie robią zakupy w trochę droższym sklepie to stają się władcami wszechświata. 

4.Zakupy na 5 minut przed zamknięciem. To jest coś co w ludziach denerwuje mnie najmocniej. Totalny brak szacunku, do czasu osób, które tam pracują. Nie trzeba siedzieć w HR, żeby wiedzieć, że pracownicy sklepów zatrudniani są na śmieciówkach, albo etacie z zadaniowym czasem pracy. Nikt im nie płaci za nadgodziny. A ich czas pracy często kończy się z godziną zamknięcia sklepu. Pracodawcy i klienci często zapominają, że po całym dniu trzeba wszystko rozliczyć, zamknąć czy posprzątać. Każdy klient, który zostaje w sklepie po godzinie 0 to osoba, która jest obsługiwana przez nich za darmo. Ale też często powód, dla którego zamiast być w domu o 22 są przed północą. Bo czasem do domu autobusem wracają nawet i 40 km. A pracownicy sklepów to naprawdę bardzo często osoby "przyjezdne". 

Tyle z moich przemyśleń. A Wy macie jakieś swoje spostrzeżenia odnośnie zakupowiczów? Ja nigdy nie pracowałam w sklepie, ale pracowałam z klientem. Niestety, na własnej skórze też często czułam, że dla kogoś bank otwarty do godziny 18 oznacza, że można w nim siedzieć nawet do 21, oby do 18 wejść. A co z tego, że ktoś ma plany, gdzieś się spieszy itd. Nie ważne. Ważne, żeby wejść. Najlepiej w piątek :)


Brak komentarzy :

Copyright © 2014 Kosmetyczka Pełna Cudów

Distributed By Blogger Templates | Designed By Darmowe dodatki na blogi