Nie mogłam się powstrzymać i po prostu musiałam kupić róż Chanel, o którym ostatnio całkiem głośno było w internatach. Nie wiem do końca co mnie w nim tak rozkochało, bo zazwyczaj moje kroki idą w kierunku brązowych, złotych i brzoskwiniowych odcieni, ale tutaj jest sporo złotych drobinek więc być może to ich zasługa.
Opakowanie, welurek i cała oprawa jest typowa dla Chanel-prawdziwa klasa, o której chyba już wszystko zostało powiedziane.
Pomimo, że róż jest różowy, a ja nie do końca umiem się z takimi obchodzić, to nie robię nim sobie krzywdy, a cera po użyciu nabiera dziewczęcej świeżości. Rose Glacier ma w sobie mnóstwo złotych drobinek, które na policzku dają piękny, rozświetlający efekt. No i ten zapach! Róż pachnie różami :)
Ja jestem zauroczona, rozkochana i chcę więcej Chanelków u siebie ;)
Podoba Wam się? Jaki róż ostatnio skradł Wasze serce?
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)