Charles Jourdan, marka długo kojarzona z tak zwaną średnią półką, w 2004 roku postanowiła wejść na salony wprowadzając The Parfum - najbardziej seksowny zapach na świecie. Lansowano je jako zapach dla kobiety pewnej siebie, tej która sama wybiera faceta, zamiast czekać, aż ktoś zwróci na nią uwagę. Pełnej erotyzmu, kontrastów, wyrafinowanej i przede wszystkim silnej.
Nuty zapachowe:
nuta głowy: bazylia, szparag, bambus, mango, brzoskwinia, śliwka
nuta serca: karo karounde, akord lava, irys, płatki migdałów
nuta bazy: ambra, drzewo sandałowe, kaszmir, kminek, drzewo guaico, ekstrakt kawy, paczula
nuta głowy: bazylia, szparag, bambus, mango, brzoskwinia, śliwka
nuta serca: karo karounde, akord lava, irys, płatki migdałów
nuta bazy: ambra, drzewo sandałowe, kaszmir, kminek, drzewo guaico, ekstrakt kawy, paczula
Dla mnie The Parfum to po prostu zapach seksu. Pozbawionego czułości, zbędnych gestów, nachalnego. To nie są perfumy do delikatnych pocałunków w świetle księżyca, oj nie. To zapach wielowymiarowy, ale bez wysuwających się konkretnych nut zapachowych, zdominowany przez słodkie akordy drewna i przypraw, które bardzo sobie cenię.
The Parfum jest ze mną, odkąd skończyłam 17 lat. Teraz mam 24 i przyznaję szczerze, że im jestem starsza tym bardziej je doceniam. To perfumy, które kojarzą mi się z wieloma sytuacjami w życiu, to nimi pachniałam gdy poznałam swojego B. i choć nie używam ich codziennie, bo na obiad u Mamy z całą pewnością się nie nadają, to muszę je mieć pod ręka. To taki mój signature scent ;)
A Wy, macie zapach do którego wracacie latami?