No wlasnie cieżko mi to ocenić;) Czasem, mam wrażenie, że to wszystko jest. Słodycz, lody, różowo aż do bólu zębów i pysznie. A czasem mnie ten zapach męczy swoją chemicznością. Nie wiem do końca o co chodzi, ale dla mnie Summer Scoop to trudny zapach, raz jestem zadowolona, raz nie. Wiec tak też ją palę, od czasu do czasu. Dziś, gdy delektuję się waniliowo-truskawkową herbatką, siedzę jak beza w różowym welurowym dresie i palę Sammer Scoop to mam wrażenie, że wszystkie jest takie jak być powinno. No ale październik musi być w kolorze pink :)
Kiedyś miałam też wosk i odnoszę wrażenie, że w tym wypadku jest różnica, na korzyść świecy.
A jakie są Wasze ulubione w ostatnich dniach zapachy, które umilają Wam wylegiwanie się na kanapie?