Dziś będzie chyba najodważniejszy post na jaki się zdecydowałam prowadząc tego bloga. Pokażę Wam wszystkie mankamenty mojej cery, a przyznanie się do nich nie jest wcale łatwe. Trzeba jakąś własną barierę pokonać. Z drugiej strony bez tego, ten wpis nie będzie miał sensu.
Bez względu na wszystko pielęgnacja cery w trakcie ciąży się zmienia, szczególnie w przypadku cer problematycznych. Trzeba odstawić silniej działające kosmetyki, zrezygnować z wielu zabiegów u kosmetyczki i nastawić się na kilka miesięcy delikatnego działania.
Bez względu na wszystko pielęgnacja cery w trakcie ciąży się zmienia, szczególnie w przypadku cer problematycznych. Trzeba odstawić silniej działające kosmetyki, zrezygnować z wielu zabiegów u kosmetyczki i nastawić się na kilka miesięcy delikatnego działania.
"Szkół" jest wiele. Ja wyszłam z założenia, że lepiej zrezygnować ze wszystkiego czego nie jestem pewna, aby później nie żałować. Oczywiście jest to kwestia dokładnego wgłębienia się w to, czego do tej pory tak naprawdę używałyśmy i ewentualnej rozmowy z lekarzem.
Przed ciążą moja cera była mieszana w stronę suchej. Zdarzały jej się jakieś kaprysy, sporadycznie pojawiały się zaskórniki.Mimo to, wszystko było do opanowania. Ciąża sprawiła, że moja skóra twarzy stała się podatna na podrażnienia, odwodniona, jednocześnie miała skłonności do przetłuszczania i wysuszenia. Pory stały się zanieczyszczone. Wiem, że nie brzmi to najlepiej, ale to nie jest anty reklama ciąży :) Teraz wygląda to mniej więcej tak (zdjęcia dla osób o silnych nerwach):
Po ciążowe zmiany w pielęgnacji powoli wprowadzam już teraz, w ostatnim miesiącu. Pierwszym krokiem jest wprowadzenie znanego mi już serum Flavo-C. Tym razem pielęgnację witaminką C chcę wzmocnić kremem i maseczką z tej samej serii. Serum i krem będę stosowała codziennie rano. Maseczkę zamierzam nakładać dwa razy w tygodniu, też rano, po porannym oczyszczeniu cery.
Głównym punktem mojej wieczornej pielęgnacji nadal będzie Midnight Recovery Serum Kiehls'a. Na serum będę kładła jeszcze regenerujący krem Clochee. Ten krem zastąpi stosowaną do tej pory nocną maseczkę marki Sampar.
Na chwilę obecną nie zmieni się praktycznie nic jeśli chodzi o złuszczanie naskórka. Obecnie stosuję przede wszystkim peeling marki Clinique przeznaczony do mechanicznego złuszczania i przy nim jeszcze do porodu zostaję.
Pod względem maseczek też chwilowo dużych zmian nie będzie. Jako maska oczyszczająca podczas ciąży najlepiej spisuje się u mnie Fango od Borghese, a nawilżająca jest od Elizabeth Arden. Obydwie są w miarę delikatne i nie mam obaw co do ich stosowania.
Jak widzicie, największe zmiany pojawią się w pielęgnacji porannej. Mam nadzieję, że witamina C zawarta w serum Flavo-C nie zawiedzie mnie i tym razem. Pokaże Wam za miesiąc jak się prezentuje moja cera i napiszę jakie kolejne zmiany wprowadzę. Wtedy będę mogła pozwolić już sobie na intensywniejsze złuszczanie i poszaleć z silniejszymi formułami. Wrócę też do oczyszczania Clarisonic'iem. W najbliższych planach mam również pozbycie się blizn, które widzicie na mojej twarzy, ale o tym pewnie powstanie osobny post.
A jak Wy pielęgnowałyście swoją cerę po ciąży lub innych trudnych dla niej okresach?