Piersi to jeden z naszych największych atrybutów kobiecości. Nie ważne czy małe, czy duże, tak naprawdę zawsze zwracają uwagę. Niestety, często w pielęgnacji są traktowane bardzo po macoszemu. Przyznaję się bez bicia, że ja też długo nie poświęcałam im wystarczającej uwagi. Jednak ciąża, nawał pokarmu po porodzie i hormony bardzo szybko mną potrząsnęły i uświadomiłam sobie jak szybko to wszystko może się na nich odbić. Postawę zmieniłam, postanowiłam dbać o nie regularnie, a jednym z pierwszych rozpieszczaczy, który im zafundowałam stał się zestaw Bielendy z serii Professional Home Expert.
Zestaw Intensive Breast Modelling and Firming Treatment Miracle Push-Up to unikalny, 5-etapowy zabieg, który pomaga modelować biust. Znajdziemy w nim 5 produktów do jednorazowej serii, które w połączeniu mają zapewnić efekt jak z salonu kosmetycznego. W składzie znajdziemy między innymi zmikronizowane algi morskie, mikrokolagen, bio bustyl, kigelia africana, centella asiatica. Producent obiecuje, że efekty będziemy w stanie dostrzec już po jednym zastosowaniu.
Kosmetyki przeznaczone są dla piersi, które wyraźnie utraciły jędrność, mają widoczne rozstępy. Szczególnie polecany po ciąży, karmieniu piersią oraz silnej ekspozycji na słońce.
W skład całego zestawu wchodzi 5 produktów. W opakowaniu znajdziemy Ujędrniający Żel pod Prysznic, Łagodny Peeling Enzymatyczny do Biustu, Uderzeniowe Serum Ujędrniające na Biust, Kremową Maskę-Aktywator Ujędrniania Biustu oraz Intensywnie Ujędrniający Balsam do Ciała.
Żel pod prysznic jest pierwszym krokiem całego zabiegu. Algi Morskie w nim zawarte mają pobudzać krążenie i pomagać eliminować toksyny z organizmu.
Powiedzmy sobie szczerze, żel jak żel. Czy po jednym zastosowaniu usunie toksyny? Szczerze mówiąc nie wiem, ciężko to ocenić. Raczej wątpię. Z czystym sumieniem mogę jednak napisać, że bardzo dobrze oczyszcza, nie wysusza skóry i przyjemnie pachnie. Jak dla mnie to wystarczy. Od tego typu kosmetyków wymagam jedynie porządnego mycia.
Po dokładnym oczyszczaniu ciała, przechodzimy do zastosowania peelingu o żelowej konsystencji. Producent obiecuje wygładzenie, uelastycznie, poprawę ukrwienia oraz oczyszczenie skóry z toksyn. Peeling ma też przygotować ciało do przyjęcia składników aktywnych podczas kolejnych etapów zabiegu. Pozostawiamy go na 10 minut.
Pierwszy raz używałam peelingu przeznaczonego konkretnie do skóry biustu. Co mnie trochę zaskoczyło, to fakt, że mimo iż peeling jest enzymatyczny, to naprawdę złuszcza i odświeża skórę w tych okolicach. Zastosowałam go na piersi i dekolt, a po zmyciu, skóra była gładka i mięciutka. Nie było jednak zaczerwienień, które czasem pojawiają się po peelingach mechanicznych. Żałuję nawet, że nie ma go w sprzedaży w większej pojemności, bo z przyjemnością kupiłabym go do regularnego stosowania. Muszę przyznać, że to naprawdę udany produkt.
Po dokładnym oczyszczeniu i złuszczeniu ciała, czas przejść do intensywniejszych kroków całego zabiegu. Pielęgnację rozpoczynamy nałożeniem Uderzeniowego Serum Ujędrniającego na Biust. W jego składzie znajduje się kigelia africana, składnik, który skutecznie ujędrnia, powiększa u podnosi biust pozwalając uzyskać efekt push-up. Serum pozwala zabezpieczyć skórę przed wiotczeniem, napina ją i sprawia, że staje się elastyczna.
No i jesteśmy na etapie mojego osobistego hitu całego zestawu. To serum działa tak jak obiecuje producent. Naprawdę! Już po wchłonięciu się kosmetyku (około 2-3 minuty) moje piersi były napięte i takie jakby ładniejsze. Byłam w szoku, bo nie liczyłam na tak dużą różnicę. Oczywiście nie wyglądały jakby były napompowane silikonem :) ale zdecydowanie poprawiła się struktura skóry, koloryt i trochę cofnęły się skutki mojego macierzyństwa.
Po wchłonięciu się serum nakładamy na piersi Kremową Maskę-Aktywator Ujędrniania i pozostawiamy ją do wchłonięcia na 15 minut. Maska potęguje działanie serum, w widoczny sposób liftinguje i modeluje skórę biustu. Ma też pomagać redukować rozstępy. W jej składzie znajduje się bio bustyl, składnik odpowiedzialny za wzmocnienie, napięcie i ujędrnienie skóry. Zapobiega również wiotczeniu piersi. Mikrokolagen zawarty w masce jest budulcem włókien podporowych skóry, poprawia jej elastyczność i sprężystość. Dodatkowo nawilża, wygładza i zapobiega starzeniu.
Maseczka faktycznie wzmacnia efekt działania serum. Te 20 minut, podczas których trzymamy ją na skórze sprawia, że po zmyciu piersi wyglądają o wiele lepiej. Ich struktura jest zmieniona, stają się jędrniejsze, gładsze, zdecydowanie lepiej napięte i jędrne. PO zmyciu i osuszeniu skóry, byłam bardzo mile zaskoczona tym, co zobaczyłam i poczułam. Maska działa i naprawdę potęguje efekt nałożonego wcześniej pod nią serum.
Ostatnim etapem zabiegu jest nałożenie Intensywnie Ujędrniającego Balsamu do Ciała. W jego składzie znajduje się centellia asiatica, stymulująca odnowę komórkową skóry, poprawia krążenie podskórne, ujędrnia, uelastycznia, regeneruje i chroni przed utratą sprężystości.
Balsam świetnie nawilżył i wygładził skórę. W jego przypadku efekt napięcia i ujędrnienia nie był już tak widoczny, ale ten kosmetyk potraktowałam raczej jako dopełnienie całego rytuału, więc zupełnie mi to nie przeszkadzało. Mimo to, zdecydowanie przyjemnie się go używało i chętnie kupiłabym duże opakowanie do codziennego stosowania.
Podsumowując działanie całego zestawu Bielendy ja jestem zdecydowanie na tak. Ostateczny efekt był o wiele lepszy niż to czego się spodziewałam. Najważniejsze to to, że efekt ujędrnienia nie skończył się wraz z następną kąpielą, a utrzymywał przez około tydzień więc uważam to za rewelacyjny wynik i stwierdzam, że warto poświęcić te 40 minut by zafundować własnym piersiom trochę odżywienia. I mimo, że się tego nie spodziewałam, to mój mąż też zauważył różnicę, a to już chyba najlepsza rekomendacja :)
Mam zamiar robić sobie ten zabieg chociaż raz w miesiącu, a co tam niech piersi też coś mają od życia :) A Wy jak dbacie o skórę biustu? Stosujecie specjalistyczne preparaty czy tak jak ja wcześniej używacie tego samego balsamu co do ciała?