Moja cera w ciąży stała sie dziwna, jednego dnia potrafi być sucha do granic, aby drugiego świecić sie w sposób maksymalnie trudny do okiełznania. Do tego doszło jej wzmożone zanieczyszczenie się, przez co często warstwa pudru na podkładzie to był już ten moment, w którym wszystkiego robiło sie na niej zbyt dużo. Możecie mi wierzyć, myślałam, że nic sobie z tym nie poradzi i muszę po prostu wytrzymać do szczęśliwego rozwiązania plus jakieś 6 miesięcy... Okazuje się, że byłam w błędzie ;)
Blot Powder według producenta:
"Ten unikatowy puder został stworzony z myślą o wizażystach potrzebujących produktu, dającego natychmiastowy efekt zmatowienia bez dodawania zbędnego koloru oraz bez pozostawiania pudrowego filmu na twarzy. Idealny do utrwalania makijażu i jego wielokrotnego retuszowania."
A ja dokładam od siebie jeszcze idealny, wielogodzinny mat. Puder faktycznie nie barwi skóry, mimo, że możecie zobaczyc jego kolor na puszki i palcu. Świetnie współgra ze wszystkimi podkładami, z którymi go używałam i naprawdę dobrze wyglada tez solo, gdy omieciemy nim twarz pędzlem. Blot mimo mocnego matu nie wysusza cery, nie podkreśla suchych skórek, nie wchodzi w załamania. Po prostu puder idealny! I przy okazji okrutnie wydajny ;)
Znacie go? A może macie swój inny ulubiony puder matujący?
P.S.
Postanowiłam dołączyć do blogerskiej społeczności na Facebooku, powstał wiec profil Kosmetyczki Pełnej Cudów. Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcecie tam do mnie dołączyć ;)
Buziaki!