Każda z nas chyba marzy o ofercie spektakularnych, teatralnych rzęs, które jednocześnie będą wyglądały tak, jakby nam je Mama w genach darowała. Niestety nie każda je ma, ja nie mam. Przez to szukam cały czas tuszu, który da mi ten efekt i bez większego zaangażowania z mojej strony ( poza wyjęciem z portfela kilku złotówek) będzie mi go zapewniał dzień w dzień. Szczerze mówiąc byłam wręcz przekonana, że zapewni mi to Laura, ale rzeczywistość okazała sie być mniej różowa.
Tusz według zapewnień producenta ma pogrubiać oraz wydłużać rzęsy, zapewniając teatralny efekt. Dodatkowo Laura Mercier obiecuje odżywienie oraz nabłyszczenie rzęs.
Obietnice brzmią pięknie, niestety jednak ja ani pogrubienia, ani specjalnego wydłużenia nie odnotowałam podczas samodzielnego użycia tuszu. Pisząc samodzielnego, mam na myśli, że nie kładę pod spod Maximizera Diora i na tej podstawie wystawiam opinię. Nie każda z nas używa dodatkowych baz pod tusz, a kupując go oczekujemy, że samodzielnie zapewni efekt, który nam obiecuje producent. Faux Lash Mascara ma w moim osobistym odczuciu dwa plusy. Po pierwsze głęboki czarny kolor, który zawsze jest przeze mnie mocno pożądany, a po drugie ogromna trwałość. Buteleczka, która widzicie została kupiona w sierpniu, a tuszu w niej wciąż pełno i do tego jest świeży. Bije tutaj na głowę mój ulubiony Faux Cills od YSL. Tusz nie osypuje się w ciagu dnia i zmywa dość łatwo.
Nie skreślam kolorówki Laury, chętnie sięgnę po jeszcze kilka rzeczy, które bardziej lub mniej mnie interesują. Faux Lash Mascara być może sprawdzi się u osób z naturalnie długimi rzęsami. U mnie też się sprawdza, ale to nie jego zasługa tylko Maximizera, więc osobiście więcej po niego nie sięgnę. Zresztą zobaczcie same, efekt poniżej to efekt tylko tuszu:
Jakie macie ulubione tusze dające efekt teatralnych rzęs?
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)