Każda z nas chyba marzy o ofercie spektakularnych, teatralnych rzęs, które jednocześnie będą wyglądały tak, jakby nam je Mama w genach darowała. Niestety nie każda je ma, ja nie mam. Przez to szukam cały czas tuszu, który da mi ten efekt i bez większego zaangażowania z mojej strony ( poza wyjęciem z portfela kilku złotówek) będzie mi go zapewniał dzień w dzień. Szczerze mówiąc byłam wręcz przekonana, że zapewni mi to Laura, ale rzeczywistość okazała sie być mniej różowa.
Tusz według zapewnień producenta ma pogrubiać oraz wydłużać rzęsy, zapewniając teatralny efekt. Dodatkowo Laura Mercier obiecuje odżywienie oraz nabłyszczenie rzęs.
Obietnice brzmią pięknie, niestety jednak ja ani pogrubienia, ani specjalnego wydłużenia nie odnotowałam podczas samodzielnego użycia tuszu. Pisząc samodzielnego, mam na myśli, że nie kładę pod spod Maximizera Diora i na tej podstawie wystawiam opinię. Nie każda z nas używa dodatkowych baz pod tusz, a kupując go oczekujemy, że samodzielnie zapewni efekt, który nam obiecuje producent. Faux Lash Mascara ma w moim osobistym odczuciu dwa plusy. Po pierwsze głęboki czarny kolor, który zawsze jest przeze mnie mocno pożądany, a po drugie ogromna trwałość. Buteleczka, która widzicie została kupiona w sierpniu, a tuszu w niej wciąż pełno i do tego jest świeży. Bije tutaj na głowę mój ulubiony Faux Cills od YSL. Tusz nie osypuje się w ciagu dnia i zmywa dość łatwo.
Nie skreślam kolorówki Laury, chętnie sięgnę po jeszcze kilka rzeczy, które bardziej lub mniej mnie interesują. Faux Lash Mascara być może sprawdzi się u osób z naturalnie długimi rzęsami. U mnie też się sprawdza, ale to nie jego zasługa tylko Maximizera, więc osobiście więcej po niego nie sięgnę. Zresztą zobaczcie same, efekt poniżej to efekt tylko tuszu:
Jakie macie ulubione tusze dające efekt teatralnych rzęs?
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
44 komentarze :
Nie jest źle, choć spektakularnie nie jest. Moim ulubionym tuszem jest MAC In Extreme Dimension;)
Ten MAC często chwalony jest i chyba sięgnę po niego gdy Laura się skończy. Do tej pory miałam jeden tusz od nich i boję się trochę kolejnych bo nic nigdy mi tak oczu nie podrażniło, łzy jak grochy mi leciały po pomalowaniu :/
Ale masz piękne oczyska! *.*
Mnie jakoś tusze LM nie nęcą. W sumie to nawet nie wiedziałam, że ma tusze w ofercie :D ahahha
Tylko uważaj na MACa, jest boski, ale potrzeba do niego cierpliwości ;)
Z cierpliwością to akurat różnie u mnie bywa ;) ale zawsze kogę go potraktować jako wyzwanie :D
Dziękuję:* ja sie o tych tuszkach trochę przypadkiem dowiedziałam, ale już po inne nie sięgnę. Szminki, pudry itd. interesują mnie nadal, ale tuszu idealnego bedę szukać gdzie indziej ;)
Mi akurat pasował od pierwszego pomalowania, ale niestety nie każdy jest z niego zadowolony więc może być różnie. Jeszcze jak jeden Cię podrażniał to może być różnie:/ Mi się marzy Dior Iconic Overcurl hmm jak wykończę zapasiki, a może wcześniej;)
Z LM mam ogromna ochotę wypróbować cienie i róże. Do tej pory miałam tylko podkład Silk Creme, który niestety trochę mnie rozczarował. Na mojej suchej skórze wyglądał bardzo nienaturalnie.
Ten, który mnie podrażnił to Haute&Naughty i z tego co wiem, to chyba nie tylko mnie bo nawet na Wizażu dziewczyny pisały, że je oczy piekły. Z ciekawości go pewnie kupię za jakiś czas, może będzie z tego miłość :D
Podkladów nie znam, ale u GoN czytałam, że jeden z nich źle się u niej sprawował. Szkoda, że ten Twój też nie okazał się być najlepszy ;(. Róże już w opakowaniach są piękne i też pewnie po nie sięgnę;) jest wśród jej kolorówki tez taki sypki puder z ogromną ilością złotych drobinek i mimo, że nie wiem gdzie bym go użyła to mi się śni po nocach :D
Mnie się podoba efekt jaki uzyskałaś, ale wiem o czym piszesz. Sama mam marne rzęsy, odżywek nie używam i nie będę, chętniej sięgam po bazy pod maskary ale z biegiem czasu coraz lepiej widzę z jakimi tuszami/szczoteczkami moje rzęsy współpracują. Muszę też dodać, że pomimo kilki ulubieńców z wyższej półki, to chętniej wracam do średniej półki drogeryjnej. U mnie tusz żyje max. 3 miesiące i zalicza kosz, więc stwierdzam że nie ma sensu przepłacać. Trzymam się głównie oferty Max Factora i od czasu do czasu wracam do L'Oreala oraz kilku innych firm. Moim nr 1 stał się Clump Defy.
Kolorówkę LM poznałam dość dobrze, najbardziej podobają mi się cienie oraz pędzle. Rozpoczęłam przygodę z pielęgnacją i chcę więcej.
Nie moja półka cenowa ale efekt mi się podoba ;D
U mnie tusze ze średniej półki bardzo często powodowały łzawienie i alergie, mimo, że efekt często był naprawdę podobny. Niestety moje oczy są dość kapryśne i nie wiem czy faktycznie droższy tusz ma coś czego nie ma tańszy, czy to efekt placebo, ale przy tych selektywnych w większości nic nie piecze i oczy mi nie łzawią i to jest dla mnie główny punkt, dla którego płace za nie więcej.
Pędzle Laury zostały orzeczenie ostatnio wymacane i kilka chętnie bym u siebie zobaczyła ;) No ale narazie kupiłam sobie kilka sztuk Smashboxa wiec z nowymi zaczekam;)
Wiesz, szczerze mówiąc to wlasnie ze względu na tą cenę oczekiwałam od niego więcej;) Tak czy inaczej, cieszę sie, że Ci się podoba ;)
Mialam go i niestety nie zachwycil mnie...
tzn. nie byl zly ale nie byl to WOW efekt jaki mam przy innych równiez tanszych tuszach ;D
Mi się wydaje, że efekt jest całkiem niezły :)
Mnie Pani Laura już chyba nie skusi, za duży wybór jest na rynku, chyba oszczędzę sobie finansowego ryzyka...
Nigdy nie miałam, ale szczoteczka zachęca do zakupu, lubię takie bardzo ;) Szkoda jednak, że efekt taki sobie ;)
A to nie wiem, ja jak do tej pory znam tylko ten, o którym wspomniałam:)
Z LM najbardziej kuszą mnie pudry i jeden podkład :)
Jak już wykończę Laurę to go kupie, zobaczymy co z tego wyniknie ;) ale tego, który ja znam z MACa nikomu nie polecam;)
No właśnie u mnie też bez zachwytów, a już z całą pewnością bez efektu sztucznych rzęs. Szukam dalej ;)
To bardzo miłe ;) Tylko, że ja nie tego chciałam i czuję się zawiedziona bo myślałam, że to będzie mój zamiennik dla ukochanego YSL, ale niestety dużo mu brakuje ;(
Pamietam Twoją średnio przyjemną przygodę z jej podkładem :/ ja jeszcze potedtuję, bo nie ma co ukrywać kilka rzeczy mnie kusi;) Zobaczymy co z tego wyniknie ;)
Ja też takie szczoteczki lubię, najbardziej ze wszystkich na rynku do mnie przemawiają. Tylko ta mimo gabarytów nie daje tego efektu, który daje większość tego typu.
Za mną z pudrów chodzi ten z rozswietlajacymi drobinkami;) a Ty masz ochotę na te sypkie czy w kompakcie?
to prawda...
no szkoda, bo tusz nie byl tani ;D
a mialas Chanel Le Volume De Chanel u mnie dziala cuda ( nawet za czasów bez serum na porost rzes) polecam :)
A tego Chanelka nie miałam, wiec przyjrzę mu sie z całą pewnością ;) Ale najpierw tego MACa polecanego przez dziewczyny sprawdzę, bo ciekawa jestem efektu u siebie.
Podoba mi się szczotka, jednak ostatnio stawiam na tanie maskary które tez dają radę ;-)
A jakich używasz? ;)
ostatnio głównie Lash mania z Essence.
Myślę, że to dobra decyzja ;)
Dla efektu jaki MACzek daje warto się nieco 'poświęcić' ;)
Diorek jest boski! Od pierwszego do ostatniego malowania :)
Jeden sypki, i może jakiś kompakt :)
mi z MACowymi tuszami bardzo nie po drodze :( tak jak i Dior...nie zadowolily mnie ;D
jak sprawdzisz to daj znac :) ciekawe jak u Ciebie sie spisze :)
Jak kupisz to koniecznie pokaż jak się spisują ;D
Pokaże go na pewno, ale to pewnie jeszcze trochę czasu minie, zanim Laura się skończy. Tusz to jedyna rzecz wsród wszystkich kosmetykow kolorowych, przy której nigdy nie robię zapasów ;)
Wczoraj popełniłam wpis o Maximizerze Diora ;)
Tej mascary Laury nie próbowałam. Na warsztatach makijażysta polecał Ling Lash i była ok.
Wydaje mi się, że LM ma sporo fajnych produktów. Może niekoniecznie tusze.
Lecę na wpis bo osobiście Maximizera bardzo lubie i ciekawa jestem Twoich wrażeń ;) ja w kolorówkę jako taką jeszcze nie watpię, to dopiero jedno rozczarowanie ;) i na całe szczęście Diorek podkładowo ratuje Laure i to oko wyglada "jako tako" ;) tego tuszu, o którym piszesz zupełnie nie kojarzę.
Long nie Ling 😁
Tylko kiedy to nastąpi, haha :D
Nie ważne, ważne, że za jakiś czas będą Twoje :D
A oby, oby ;))
Prześlij komentarz